Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz
45
BLOG

Dorna fobie mediów

Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz Polityka Obserwuj notkę 0
Wydarzenia związane z tragiczną śmiercią dwojga policjantów z warszawskiego Dworca Centralnego umocniły mnie w przekonaniu, że Ludwik Dorn jest kiepskim szefem MSWiA. Kolejny polityk PiS zawodzi. A na początku wydawało się, że będzie pozytywną wizytówką PiS, jaką stał się od początku objęcia kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości - i na razie trzyma ten dobry kurs - Zbigniew Ziobro. Tymczasem już pierwsza poważna sytuacja kryzysowa jak uderzyła w resort, ukazała w pełni słabości wicepremiera Dorna. Pierwszą symptomatycznym objawem słabości był fakt nie tylko unikania mediów, ale wręcz ukrycia się przed nimi. A przecież nikt go nie chciał go ani rozszarpać, ani nawet podszczypywać. Wcześniej, conajmniej kilkakrotnie wychodził na pierwszą linię walki. Ale tylko wtedy, gdy z pozycji siły mógł krzyczeć na opornych, wykpiwać pomyłki polityków opozycji lub tupać i straszyć ludzi występujących w obronie swego środowiska. Pamiętam, jak z hukiem wyrzucił lekarza z łódzkiego szpitala MSWiA, który solidaryzował się z żądaniami swojego personelu lekarskiego. Jak wyśmiewał Jana Rokitę, który nieopatrznie, krwawy porachunek powstały na tle prywatnego konfliktu, interpretował jako przyzwolenie PiS na deptanie swobód politycznych młodzieży. Chyba wszyscy też pamiętają, jak Dorn groził, że weźmie w wojskowe "kamasze" protestujących lekarzy. Tydzień temu, kiedy rozpoczęły się już na szeroką skalę poszukiwania zaginionej dwójki funkcjonariuszy, dziennikarze oczekiwali, że potrafi stanąć oko w oko z trudną sytuacją i przekazywać informacje związane z przybierającą z każdą godziną coraz tragiczniejszych wymiarów sprawą. Nie wychylił się ze swojej dziury, w którą się zaszył, nawet po odnalezieniu ciał policjantów. Przez cały ten okres wystawiał "jako chłopca do bicia" swojego zastępcę. To prawda, że w ramach podziału obowiązków w kierownictwie resortu, odpowiedzialnego za policję. Ale sytuacja była tak niecodzienna i tak jednocześnie bulwersująca, a zarazem kompromitująca resort, że elementarnym odruchem Dorna winno być wytłumaczenie dziennikarzom, jak mogło dojść do takiego skandalu pod jego okiem? Kogo zatrudnił? Kogo trzyma w MSWiA? Dlaczego nie zawieszono natychmiast Tomasza Serafina, ową szychę z resortu, który kazał się wieźć do domu do Siedle autem policyjnym? I ostatni ruch Dorna, który demaskuje go jako faceta, mającego fobię medialną. Każdy nowoczesny menadżer wie, że w sytuacjach kryzysowych media należy sobie zjednywać. Przede wszystkim szybkim podawaniem prawdziwych informacji. Bo to może być jednym z najważniejszych narzędzi, które kryzys potrafi zamienić w zwycięstwo. Zamiast utraty reputacji, taka postawa reputację może nie tylko przywrócić, ale ją umocnić. Zaatakował nagle media i to w najgorszym stylu. Oskarżył je o to, że rozdmuchały winę resortu w sprawie dwojga policjantów. A zrobiły to w drodze odwetu. Dziennikarze mszczą się na Dornie, bo jego zarządzenie całkowitego zakazu kontaktowania się z mediami policjantów z komendy głównej, odcięło dziennikarzy od informacji, którymi wypełniają na codzień sensacyjne kolumny w gazetach i programy w mediach elektronicznych. Jakże inną postawę ma komendant główny policji gen. Marek Bieńkowski. W wywiadzie jaki z nim przeprowadzałem dla "Dziennika", prosił, bym w tekście wywiadu podziękował mediom za świetną, rzetelną obsługę informacyjną od pierwszych godzin, od rozpoczęcia poszukiwań dwojga policjantów, aż do momentu odkrycia ciał w zatopionym samochodzie. To dzięki informacjom w mediach samochód został odnaleziony, zanim dotarłaby na miejsce utonięcia przeszukująca ekipa policjantów. Nie zamieściłem tego podziękowania komendanta w rozmowie, bo wydawało mi się, że może to być odebrane jako samochwalstwo mediów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka