Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz
554
BLOG

Teatr Boniego trwa

Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz Polityka Obserwuj notkę 115

Kilka dni temu obiecałem sobie, źe zabiorę głos w sprawie Michała Boniego, dopiero jak pojawią się nowe istorne fakty lub wyjdą na jaw nieznane okoliczności.

Nie wytrzymałem jednak. Bo coraz bardziej utwierdzam się w ocenie, którą wcześniej w Salonie 24 wyraźało wielu internautów (dobrze mówię? - internautów?). Mianowicie, źe po wyjciu od Donalda Tuska , Boni odegrał rolę uczciwego człowieka, którego ruszyło sumienie. Nawet jeśli łzy przed kamerami były nieudawane, to i tak celem nadrzędnym nie było szczere wyjawienie wszystkiego, co się z jego współpracą z SB wiąźe. Lecz przetarcie, a moźe wręcz utorowanie sobie drogi do objęcia stanowiska ministra. Dla porządku wymienię tylko najwaźniejsze przesłanki, mówiące o koniunkturalnym wyznaniu winy, na co uwagę  zwrócili inni przede mną. Dlaczego nie przyznał się kolegom z podziemia, co w normalnych sytuacjach było normą?. Póżniej winien to zrobić, bo była ku temu sprzyjająca okazja, w 1989 r. Niepowtarzalną moźliwość miał w 1992 r. kiedy jego nazwisko widniało na tzw. liście Maierewicza. A jego byli koledzy z opozycji stanęli murem za jego niewinnością. Choćby przez koleźeńskość dobrze pojmowaną winien wtedy spotkać się  ze Zbyszkiem Bujakiem, który ręczył wówczas za niego. Ii powiedzieć prawdę. 

Dlaczego teraz nie wierzę w jego autentyczną skruchę? Bo nadal kręci. Posługuje się drobnymi kłamstewkami, które z daleka cuchną wyrachowaniem.

O swojej przeszłości związanej z SB, niemal jak wszyscy poprzedni agenci, których nazwiska nagle pojawiły się w mediach  mówi tylko tyle, ile musi. Przy załoźeniu, źe nie ma więcej śladów jego agenturalnej działalności, niź to o czym on wie. Prawdopodobnie od jakiejś źyczliwej duszy z IPN. Ale informator Boniego - a juź niektórzy ludzie z IPN wypowiadają się publicznie, źe nic nie wskazuje na to, źe  Boni donosił - nie bierze pod uwagę tego, źe za jakiś czas mogą się odnależć mikrofilmy, które dostarczą nowej wiedzy o usługach agenturalnych Boniego. A moźe ten sam człowiek, który jako pierwszy przedstawiciel IPN tak szybko zareagował, jest ową źyczliwą duszą, któr uzbraja swoich przyjaciół i znajomych w weiedzę o stanie dokumentów jakie sa na nich w IPN. Już raz był tak uprzejmy wobec Małgorarzaty Niezabitowskiej. Moźe więc uprzedza innych? Ale to na marginesie.

Wracając do Boniego. Najbardziej znamiennym dowodem jego obecnego oszustwa jest to, źe w oficjalnej rozmowie z dziennikarką udaje, źe nie rozróżnia tzw. lojalki od deklaracji o współpracy.Bagatelizuje dokument, który podpisał, mówiąc, podpisałem jakiś gotowy druk, który podsunąłmi esbek. Ale nie zwróciłem uwagi, co to było.

Oczywiście, doskonale zdaje sobie sprawę, że takie wkładanie kitu dziennikarce, kłóci się z jego wcześniejszym oświadczeniem, źe podpisał zobowiązanie do wspólpracy, ale nie przeszkadza mu to wszelkimi sposobami zmniejszać cięźar tego, co zrobił.

Przy takiej taktyce jaką stosuje, nie mogę przyjąć za prawdziwe jego "stanadartowe" dla agentów bajeczki, źe nikogo nie sypnąl, nie wymienił żadnego nazwiska.Bo esbecy - twierdzi dziś - pytali go jedynie ogólnie o środowisko związane z Duszpasterstwem "Wola".

Moźe dlatego został agentem, źe właśnie ma taki charakter? Taką osobowośc,źeby wygodnie mościć sobie gniazdko w kaźdych okolicznościach. Równieź takich, które wymagają wysługiwania się kłamstwem.               

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka