Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz
1534
BLOG

Prawicowa hołota

Jerzy Jachowicz Jerzy Jachowicz Polityka Obserwuj notkę 116

 

 
Piotr Gursztyn, Igor Janke, Paweł Lisicki, Marek Magierowski, Piotr Kwieciński, Łukasz Warzecha – już same te nazwiska, występujące razem, wywołują antypatyczne uczucia. Pisowscy pałkarze. Wślizgnęli się podstępnie, niczym obłe gady do polskiej żurnalistyki i grasują z zapiekłą zajadliwością. Z jaką dla dziennikarstwa szkodą, uświadomili mi dwaj żurnaliści „Polityki” Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. Nieskazitelnie obiektywni komentatorzy polityczni. Nie kierujący się nigdy żadnymi osobistymi uprzedzeniami, bądź nie daj Boże, sympatiami. W ostatnim numerze swego tygodnika ukazali prawdziwe oblicza prawicowych faryzeuszy, którzy w swoich tekstach „wytrwale uzasadniali, tłumaczyli, walczyli” stojąc „wiernie na froncie poparcia i uwielbienia” lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego.
Otóż to. Od dłuższego czasu stykam się na co dzień z tym mętnym towarzystwem. Podejrzewałem ich o prowadzenie niejasnej gry. Chwilami nawet dostrzegałem niepokojące objawy, które powinny działać jak alarmujące sygnały. Jednakże, jak w życiu bywa, na dobrych znajomych i kolegów patrzy się z pobłażliwością. Nadmierną, co gorsza. Dziś widzę to jasno. Jeszcze do niedawna byli ślepymi wyznawcami swego politycznego idola. Stawali się coraz większymi radykałami, co „część ich publicystyki zamieniło w czystą propagandę” – ujawniają gorzką prawdę dziennikarze „Polityki”.
Gdybym był choć odrobinę roztropniejszy, już kilka lat temu powinien zerwać bliskie kontakty z ta prawicową hołotą zatruwającą życie polityczne.
Pamiętam była jesień. Nie, chyba jednak wiosna. Wtedy nabrałem podejrzeń, że mają bałwochwalczy stosunek do Jarosława Kaczyńskiego. Prawie jestem pewien, że kiedy nikt ich nie widzi, klęczą przed swoim bóstwem politycznemu stawiają kapliczki. W domu kapliczki. W gazetach podobnie. Co za upadek standardów dziennikarstwa.
Jestem wdzięczny Mariuszowi Janickiemu i Wiesławowi Władyce, dla których busola jest bezkompromisowa odwaga, zdemaskowali prawdziwe intencje tego towarzystwa. Stali się dla mnie drogowskazem i zachęcili do większej śmiałości.
Właśnie dlatego, po długiej nieobecności zdecydowałem się wrócić na Salon 24. W imię wyższych racji. Kilku dziennikarzy z listy wymienionej na początku, regularnie pisze na tym atrakcyjnym politycznie portalu. Zatruwają umysły młodszych kolegów. Nie mogę do tego dopuścić.
Jak trafnie zauważają Janicki i Władyka, zaskakujące zmiany lidera PiS przymuszają prawicowych publicystów „do kolejnej ekwilibrystyki”. Na dziennikarzy „Polityki” ta sytuacja wpływa przygnębiająco. Nie mówią tego, by kogokolwiek wzruszać swoim losem. Widziałem ich niedawno obydwu w bufecie „Polityki”. Dosłownie szkielety. Jak destrukcyjne może być szczere przygnębienie, obydwaj autorzy są tego smutnym potwierdzeniem.   
Na szczęście można już na ich konto przypisać pierwszy krok w obnażaniu patologii prawicowych dziennikarzy. Czekam z nadzieją na ciąg dalszy ich udanej wędrówki po manowcach, na których się miotają prawicowi dziennikarze. A jest ich bez liku. Mam nadzieję, że Janicki i Władyka potrafią odsłonić ich skrywaną pisowską maskę. Piotr Semka, Rafał Ziemkiewicz, Bronisław Wildstein. Prawicowe filary „Rzeczpospolitej”. A czy można pominąć Michała Karnowskiego z „Polski the Times”, kolejną zaprzedaną Jarosławowi Kaczyńskiemu prawicową figurę? No i z tej samej gazety co Karnowski, Piotr Zaremba. Ten, to dopiero…
Chciałbym też namówić panów Janickiego i Władykę, ze względu na ich doskonały warsztat w wynajdowaniu gorszących przypadków dziennikarskiego wazeliniarstwa, do napisania tekstu o nadmiernie usłużnych dziennikarzach wobec Donalda Tuska i Platformy. Choć szczerze mówiąc, nie widzę takich. Ale może panowie…?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka